
Zastanawiasz się pewnie skąd taki temat na blogu ratownika medycznego. Cóż, wyjazdy pogotowia to nie tylko wypadki i reanimacje, ale również załamania nerwowe, próby samobójcze oraz choroby psychiczne. Do tego ambulans to miejsce, gdzie można też porozmawiać z kimś obcym. Na to jest czas na przykład w drodze do szpitala czy podczas różnych procedur medycznych. I tak o to powstał pomysł na taki wpis 🙂
Tyle na głowie i nagle krach!
Dość często słyszę podczas interwencji, że ktoś ma tyle zajęć, pracę, dzieci, rodzinę i nie może chorować, więc co do cholery mu się dzieje? I czy długo to potrwa, bo musi wracać do pracy lub dzieci! Takie sytuacje najczęściej dzieją się, gdy jedziemy do jakiejś firmy, zakładu pracy, gdzie pracownik zasłabł. Szybkie badanie i jeżeli stan zdrowia na to pozwoli to przemieszczamy się do ambulansu, żeby przeprowadzić szczegółowy wywiad i tym razem dokładne badanie. Co ciekawe opowieści są bardzo podobne u większości pacjentów. Należy też tutaj powiedzieć (napisać 😉 ), że zdecydowanie częściej do takich zdarzeń dochodzi u kobiet aniżeli u mężczyzn. Może to predyspozycje, może aparycja, a może po prostu zbieg okoliczności, ale szybko udaje mi się nawiązać rozmowę z chorymi, którzy chętnie opowiadają o swoim życiu. Niby nie ma to znaczenia co do podjęcia procedur medycznych, podania konkretnego leku czy wykonania jakiegoś zabiegu, ale przy okazji tych czynności można porozmawiać. Ludzie w opowieściach powtarzają podobny schemat: dom na głowie, dzieci, współmałżonek, kot i pies, praca, a i do tego dalsza rodzina i przyjaciele. Pytam wtedy: a pani? a pan? Konsternacja jest zawsze taka sama 🙂 „yy ja? no ja sobie radzę”;
„mhm, chyba nie bardzo skoro rozmawiamy w takich okoliczności w ambulansie, po tym jak pani zasłabła w pracy”
„oj, no bo życie mam stresujące i to męczy, ale zawsze sobie radziłam – po prostu teraz się coś nawarstwiło – długo ta kroplówka będzie lecieć? Muszę wracać do pracy i potem dzieci z przedszkola odebrać”.
Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie powtarzalność podobnych rozmów. Stąd warto o tym opowiedzieć i być może uchronić kogoś przed takim „krachem”?
Nie zwariowałem, nie jestem wariatem, co pan sugeruje?!
Mam wrażenie, że pacjenci za wszelką cenę nie chcą dopuścić do siebie, że problem leży nie tyle w złych wynikach krwi, a w nadmiarze negatywnych emocji. Stres, złość, niskie poczucie własnej wartości, bagatelizowanie swoich potrzeb to takie emocje, które same nie znikną. Oczywiście możemy o nich nie myśleć i od nich uciekać. Porównać to mogę do zamiatania śmieci pod dywan. Ok, nie widać ich, ale to nie znaczy, że ich nie ma. W końcu tyle ich wmieciemy pod dywan, że się wszystkie nagle wysypią. Tutaj jest podobnie.
Organizm potrafi dużo kompensować, ale w końcu się przelewa i pojawia się „krach”. Ludziom się wydaje, że wtedy robi się z nich wariatów lub co najmniej słabych. Tak organizm reaguje na emocje. Czasem bardzo intensywnie. Za przykład przyjmijmy nerwicę. Choć może nam się wydawać, że to jakaś błahostka, każdy z nas czasem „ma nerwy”. To jednak poważne schorzenie. Stałe narażenie na stres, brak możliwości rozładowania negatywnych emocji czy przepracowania ich na pozytywne w końcu do tego doprowadzi.
Wyobraź sobie, że nie możesz zasnąć po kilka godzin, a jak Ci się uda to wybudzasz się kilka razy w nocy. Przed snem bombardują Cię myśli na jakiś temat, który wprawił Cię w ten nastrój. Pomimo tego, że bardzo uciekasz od tych myśli to one i tak się pojawiają. Budzisz się w środku nocy zlana potem, czujesz gorąco w plecach i klatce piersiowej, szybko oddychasz, serce kołacze i masz wrażenie, że zaraz coś niedobrego się wydarzy. To właśnie dolega ludziom, którzy mają takie epizody nerwicowe. Często dzwonią wtedy po nas bojąc się np. zawału, a okazuje się to po prostu reakcją na ciągły stres. Szybko oddychasz? To zaraz Ci się zrobi słabo, ciało zdrętwieje, nie będziesz mogła się ruszyć i do tego nastąpi skurcz rąk – brzmi strasznie? No właśnie, a to tężyczka.
Od 1:46 widzimy napad lęku, ale w związku z szybkim i głębokim oddychaniem (efekt lęku) dochodzi do zwiększenia ilości tlenu we krwi, a przez to pojawia się zasadowica i to doprowadza do tężyczki. Kobieta słabnie i po chwili zaciskają się jej palce. Nie tak łatwo znaleźć film, który by to odpowiednio okazał, więc musi nam wystarczyć ten. Dla ciekawostki powiem, że wtedy należy dać worek foliowy choremu, aby do niego wypuszczał i nabierał powietrze. Trzeba sprawić, żeby zmniejszyć stężenie tlenu, a podwyższyć dwutlenek węgla. Tu na filmie podają tlen, a tego nie wolno robić w tej sytuacji 🙂
Jak widać wygląda to przerażająco stąd często interweniujemy przy takich sytuacjach i też zaczynamy od podania worka do oddychania, aby zmniejszyć ilość tlenu.
Na powyższym filmie wszystko dzieje się szybko i nagle. Nie stoi jednak nic na przeszkodzie, aby w trakcie zdenerwowania przez kilka godzin oddychać odrobinę szybciej i głębiej. W końcu zasadowica powstanie, a sami wiemy, że jak się złościmy to szybciej oddychamy.
Chcę tutaj pokazać, że emocje mają ogromny wpływ na organizm. Jeśli mówimy, że warto skonsultować się z psychologiem lub/i psychiatrą to nie chcemy Wam dogryźć i zbagatelizować Wasz problem zdrowotny, ale radzimy Wam to dlatego, że widzimy taką konieczność dla zdrowia. Oczywiście my sobie z tężyczką poradzimy w kilka minut, ale nie rozwiązuje to problemu, który będzie co raz bardziej się objawiał. Wpływ emocji na zawał też jest opisywany w literaturze fachowej. Tu nie ma żadnych czarów. Czysta chemia, hormony stresu, które wpływają na pracę serca.
Jestem żoną, matką, pracownicą…
No właśnie, a jesteś sobą? Taką tylko dla siebie? Jak wynika z rozmów z kobietami często są dla kogoś, ale w ogóle nie dla siebie. Przecież musi być posprzątane, ugotowane, dzieci przygotowane do szkoły, a i projekt z firmy trzeba w domu dokończyć, etc, itd. Przecież tak się nie da! Non stop na wysokich obrotach. Nie ma czarów – w końcu się to obróci przeciwko Wam.
Kobiety tak często opowiadają jak to rano szykują dzieci do szkoły, śniadanie, plecak spakować, ubrać. Potem lecą do pracy, żeby wracając z niej zrobić szybkie zakupy, w domu gotowanie, wstawienie prania i umycie łazienki. I jeszcze kurde! Sterta prania z dnia poprzedniego do wyprasowania. Po tym tylko pada na łóżko i od razu zasypia. Jednocześnie ma pretensję do swojego partnera, że on tak lekko do tego podchodzi i się niczym nie przejmuje tylko zagłębia się wieczorem w gazecie czy telewizji zamiast umyć łazienkę. To spora trudność, która prowadzi do frustracji obu stron, kłótni, czasem do rozstań. O nas, mężczyznach jednak później 🙂

Mówię zatem do pań: to proszę odpocząć! Tak po prostu, relaks tylko dla pani.
„Och, gdyby to było takie proste jak pan mówi…”
„No bo jest, czemu nie może pani sobie wziąć godzinnej kąpieli z kieliszkiem wina i świeczką?”
„Nie mam kiedy”
„Dziś wieczorem? Jak pani wróci do domu?”
„Oj, jutro dzieci to, mąż to, a w weekend jedziemy do teściowej to muszę pranie wstawić”
To przykładowa rozmowa, ale one wszystkie toczą się w podobnym tonie. Często słyszę jak odpowiedzialność za brak czasu dla siebie jest zrzucana na wszystko dookoła. Dzieci, bo trzeba im zrobić obiad i naszykować śniadanie na rano. Mąż, bo trzeba mu wyprasować koszulę. Teściowa, bo trzeba pranie zrobić, żeby mieć co do niej zabrać. Ktokolwiek, bo jak ktoś przyjdzie to łazienka musi być czysta. A za to jesteś odpowiedzialna tylko Ty, droga Żono, Matko, Pracownico.
Na obiad możesz zamówić pizzę czy obiad z gruzińskiej restauracji, koszulę mąż może sobie wyprasować sam albo założyć coś czego nie trzeba prasować, wyjazd do teściowej możesz przełożyć, a łazienka nie musi być zawsze czysta. To Wasza łazienka i jak chcecie to sobie sprzątacie, a jak nie to nie.
Męskie podejście…
Tutaj gładko przechodzimy do męskiego podejścia. Wy uważacie, że nam nie zależy, mamy w nosie i jesteśmy leniwi, ale my umiemy zadbać o swoje emocje. Sterta prania do wyprasowania i schowania do szafy? No to co? Dziś nie mam do tego nastroju, więc zajmę się tym co dla mnie jest ważniejsze. Mężczyźni inaczej niż kobiety rozładowują napięcie, stres. Może to być prowadzenie samochodu czy dbanie o jego czystość. Zanurzenie nosa w gazetę czy dziennik w telewizji, a także zagranie w jakąś grę na komputerze mogą zredukować nadmiar emocji. Czasem też po prostu musimy sobie poleżeć czy posiedzieć na balkonie z piwem czy herbatą. Nie musisz tego rozumieć, to może być trudne, bo wydaje się nader dziwne. Przyjmij proszę, że tak po prostu jest.
Nie chodzi o to, że nie lubimy porządku w mieszkaniu oraz domowego obiadku. Rzecz w tym, że potrafimy przewartościować pewne rzeczy. I tak dla nas, rozładowanie stresu, odpoczynek (fizyczny i psychiczny) będzie ważniejszy niż pochowanie prania do szafy. Na to też przyjdzie czas. Owszem czasem są niespodziewane sytuacje – np. okazuje się, że odwiedzą nas goście i pranie na środku sofy czy brudna umywalka będą przeszkadzać. I tu znowu potrafimy przewartościować i przepracowanie naszych emocji musi spaść na drugi plan. Tyle, że na drugi dzień będziemy szukać przestrzeni, takiej jaskini misia, żeby rozładować napięcie. Wtedy nie przygotujemy kolacji, ale zamówimy pizzę. Rozumiecie o co chodzi? Są priorytety, to jasne, ale ważny dla nas jest też relaks.
Myślę, że właśnie dlatego to kobiety częściej są moimi pacjentkami, które uskarżają się na „krach”, nadmiar stresu i tężyczkę.
Od kiedy i od czego zacząć?
To proste! Od teraz! Czytasz ten wpis, więc pewnie masz kilka minut przerwy pomiędzy włożeniem naczyń do zmywarki, a przed wzięciem odkurzacza do ręki. Wyluzuj, nie dotykaj odkurzacza! Poproś męża, żeby kupił pudełko lodów, bitą śmietanę w sprayu i zamów pizzę na kolację. Czy to zdrowe? Ależ w ogóle, ale czy wszystko musi być zdrowe? Zostań tu gdzie jesteś i szukaj dobrej pizzy! UWAGA! Poniżej podaję przepis na super wieczorowy deser!
Pudełko litrowe lodów otwieramy i kładziemy na środku sofy. Dodajemy bitej śmietany (a tyle ile się da), bierzemy tyle łyżeczek ile uczestników tej rozkosznej uczty deserowej. Iiiii…… jemy! 😀 Potem przyjedzie pizza, więc będzie coś ciepłego. Hmm na odwrót posiłki?
Odpowiedź poniżej:
No właśnie, a kogo to obchodzi? Przecież nie robisz tak codziennie.
Dużo przykładów można podawać i to takich, które niewiele kosztują. Kąpiel w wannie z pianką, kieliszkiem wina czy szklanką whiskey oraz świeczką na pewno Cię odpręży. Popołudnie z książką na tarasie, przeglądanie portali plotkarskich czy komedia romantyczna są tanie lub nawet darmowe, a zdecydowanie poprawią nastrój i pozwolą się zrelaksować.
Wydaje się, że to zbyt proste, ale jednak takie drobiazgi budują miła atmosferę, tworzą się pozytywne emocje. Dzięki temu możemy się odprężyć 🙂

Do tego zadbaj o siebie, tak abyś się czuła dobrze sama ze sobą. Zabiegi kosmetyczne nie są tanie, ale przecież po to pracujemy, aby robić sobie czasem droższe przyjemności. Manicure, fryzjer, peeling ciała w spa – ze względów chociażby finansowych nie odwiedzisz raczej tych miejsc raz w tygodniu, ale raz na kilka miesięcy to Ci się po prostu należy!
Kup sobie ładną bieliznę i zakładaj ją na co dzień. Poczujesz się wtedy kobieco, bardziej seksi, atrakcyjniej, a co za tym idzie będzie Ci po prostu przyjemniej samej ze sobą. Nikt jej nie zobaczy? No przecież Ty zobaczysz. O to właśnie chodzi. Z tą lepszą bielizną jest jak z talerzami na święta. Ot trzyma się je w kartonie głęboko w szafce i wyciąga raz czy dwa razy w roku na specjalne uroczystości. Daj spokój i używaj tych talerzy, niech każdy dzień spędzony z rodziną będzie świętem.
Zaufaj mężowi
To przykre, ale tak często nam nie ufacie. Nie wierzycie w nasze możliwości. „On nic nie ugotuje poza herbatą”, „on nie ubierze dobrze dziecka”, „on nie uśpi dziecka”, „on nakarmi czymś złym synka”, „jak on umyje wannę to zacieki będą” aaaaaaaAAAAaaa! Dajcie spokój. Jesteśmy dorośli, mamy odpowiedzialne stanowiska, a Wy się boicie, że dziecku ubierzemy spodenki z plamką, która się nie chce sprać. No i co z tego?
Nie obawiajcie się, Wasz mąż na pewno umie odebrać dziecko z przedszkola i zjeść z nim obiad. Możesz w tym czasie iść na basen, do spa lub powybierać jeden ze stu zapachów kuli do kąpieli. Zrób coś dla siebie, a obowiązki zostaw mężowi. Może nie umyje szafki, w której jest kosz na śmieci, ale dziecko odbierze i zjedzą kolację (nawet jeśli to mają być lody). To jest właśnie to wartościowanie.
Wyluzuj i bądź dla siebie
To działa podobnie jak w samolocie. W przypadku dekompresji, wtedy gdy wylecą maski z tlenem to musisz założyć ją najpierw sobie, a potem dziecku i innym dookoła. Jeśli tego nie zrobisz to Ty też ucierpisz. To takie porównanie, ale dobrze obrazuje to co chcę przekazać. Jeżeli Ty będziesz szczęśliwa to automatycznie dzieci będą zadowolone i mąż uśmiechnięty. Łazienka czy brudna czy czysta ciągle będzie miała taki sam humor – żaden 🙂 Zadbaj przede wszystkim o siebie, a reszta sama zadziała 🙂
Pozdrawiam
Tataratownik
Serdeczne podziękowania dla Małżonki, która jest bohaterką zdjęć z tego artykułu 🙂