
Do tego wpisu zainspirowała mnie ostatnia podróż ambulansem po autostradzie A4. Stojąc w korku na tablicy informacyjnej wyświetlał się napis „Pamiętaj o korytarzu życia” i ewidentnie nikt tego nie chciał zobaczyć!
Korytarz życia
Ostatnio, poprzez zmianę ustawy kierowcy zostali zobowiązani do tworzenia korytarza życia w przypadku korka czy spowolnionego ruchu na drodze. Z jednej strony to dobrze, że ustawodawca pomyślał o takim przepisie, ale jednocześnie smutno mi, że to nie wynika z moralności i kultury jazdy kierowców.
Dziś żyjemy bardzo szybko i nieustannie wszędzie się spieszymy. Wiem, że to jest efekt obecnych czasów, ale warto czasem zrobić sobie przystanek w tym pędzie w jakimś wyższym celu. Pozostańmy jednak przy ruchu drogowym – przecież tam, na samym przedzie tego korka może komuś się walić życie, może dziać się tragedia. To jest tak, że mamy takie wewnętrzne poczucie „że przecież mi się nic nie dzieje, mnie to nie dotyczy”. Problem w tym, że jakiegoś innego człowieka niesamowicie dotyczy. Jego bliskich też. Wiecie, to jest tak, że śmierć czy kalectwo może przyjść w każdym momencie. Bliscy się jakoś pozbierają po emocjonalnej żałobie. Najgorzej jednak pogodzić się ze świadomością, że tej śmierci można było zapobiec. Fakt, że ktoś bliski zmarł jest okropny, ale to, że mógłby żyć gdyby auta na autostradzie rozjechały się po bokach drogi i pomoc zdążyłaby na czas jest zdecydowanie gorszym odczuciem.

Spójrzcie na zdjęcie powyżej. Jest ono wykonane zza szyby ambulansu. Na tablicy jest napisane „Pamiętaj o korytarzu życia”. Czy pamiętają? Niektórzy może tak, widzimy, że pojazdy na lewym pasie nie stoją na środku. Mogą jednak najechać na linię lub nawet ją przekroczyć. Po prawej stronie co prawda są szersze ciężarówki, ale nie są one przy prawej krawędzi. Aaaa no i mamy tam jeszcze pas awaryjny. Rezultat jest taki, że karetką nie przejedziemy. Co się dzieje za nami? Popatrzcie:

Bardzo ciasno, tylko motocykl przejedzie. Do tego utknął autobus na środku podczas zmiany pasa. Za nami jechała straż pożarna. Kilka minut minęło zanim pojazdy się tak ustawiły, żeby przepuścić strażackie ciężarówki.
Jak utworzyć korytarz życia?
Oh po prostu, „just do it”. Lewy pas maksymalnie do lewej krawędzi, a prawy pas maksymalnie do prawej krawędzi. Nie wiem czy da się jeszcze prościej! Jeśli jest korek i w nim stoisz lub poruszasz się bardzo wolno to po prostu zjedź do krawędzi. Zrób tak, żeby środkiem przejechał pojazd ratunkowy – czy to ambulans czy straż pożarna. Lawety też muszą tam dojechać, bo bez nich nic ruch nie ruszy – choć to nie ma związku z ratowaniem życia to jednak jest bardzo istotne dla stojących w korku. Rób tak ZAWSZE. Nawet jeśli wiesz, że z przodu nie ma wypadku tylko są roboty drogowe to i tak twórz ten korytarz. Może zasłabł ktoś na budowie? I jeszcze raz: korek? ZAWSZE zjedź do krawędzi drogi – lewy pas do lewej, prawy pas do prawej.
Czego nie robić podczas postoju na drodze?
Przede wszystkim nie chodzić po jezdni! Zawsze mnie to przeraża, że jedziemy na sygnale do jakiegoś zdarzenia, a po autostradzie spacerują ludzie. Dzieci biegają, dorośli prowadzą pieski na smyczy na trawnik. Nawet jeśli utworzy się korytarz i pomimo tego, że mamy włączone sygnały to jedziemy baaaaardzo wolno. Zawsze ktoś nagle wyskoczy zza stojącego auta, bo chce sobie „gdzieś” przejść. Nigdy tego nie zrozumiem, to igranie ze śmiercią. Nawet jeśli wszystko pozornie stoi. Jeżeli zatem utknęliście w korku to nie wychodźcie z pojazdu, tam będzie bezpiecznie.
Odwrotnie ma się sytuacja kiedy na drodze samochód, którym jedziecie ulegnie awarii. Wtedy należy go w miarę możliwości bezpiecznie zaparkować, włączyć światła awaryjne, ubrać wszystkim podróżującym z nami kamizelki odblaskowe! (jeszcze przed wyjściem z samochodu), opuścić auto i ustawić trójkąt ostrzegawczy w odległości 100m. Nie wolno się nikomu kręcić wokół pojazdu. Wszyscy powinni znajdować się na trawce za barierkami bezpieczeństwa. Pozostanie w popsutym samochodzie, który stoi w niebezpiecznym miejscu na autostradzie to ogromne ryzyko utraty życia podróżnych. Bardzo dużo wypadków na autostradach i drogach szybkiego ruchu powstaje poprzez najechanie na stojący pojazd. Zanim rozpocznie się naprawę należy wezwać pomoc, droga zostanie odpowiednio oznakowana przez zarządcę. Nie wiem jak można ryzykować życie nasze i naszych bliskich za koszt pomocy drogowej. Nie mogę tego zrozumieć.
Karetka na sygnale
Kiedyś prowadziłem zajęcia z pierwszej pomocy w szkołach jazdy. Poświęcałem tam kilka minut na wyjaśnienie jak się zachować, gdy w lusterku zobaczymy sygnały karetki. Kształcenie i egzaminowanie kandydatów na kierowców nie jest doskonałe i skupia się między innymi na wielkości ramki do tablicy rejestracyjnej, a niewiele uczy poprawnego zachowania na drodze.
Z perspektywy pojazdu uprzywilejowanego widać niesamowicie różne reakcje kierowców. Wydaje mi się, że dwie najgorsze rzeczy jakie się zdarzają to albo zajeżdżanie nam drogi (choć przypuszczam, że zamiary są dobre i ktoś chce nam udostępnić pas) lub nagłe wciskanie hamulca do podłogi. Na pewno jakakolwiek gwałtowność jest niepotrzebna, a do tego może stwarzać niebezpieczeństwo kolizji. Z takich wskazówek to wcale nie musisz się zatrzymywać kiedy jedzie pojazd na sygnale. Jeśli karetka jedzie lewym pasem to wystarczy jak zjedziesz na prawy i nie będziesz jej przeszkadzać. Podobnie w tej sytuacji nikt na prawym pasie nie musi się zatrzymywać. Bardzo często da się zauważyć, że jak sobie jedziemy to wszyscy się zatrzymują choć to jest kompletnie pozbawione sensu. Nie musisz wjeżdżać na krawężnik – lepiej, żebyś podjechał do przodu i schował się w jakiejś zatoczce za 100-200m czy na skrzyżowaniu. Jeżeli jest czerwone to nic się nie stanie jak wjedziesz kawałek za światła i nas przepuścisz. Nie musisz kombinować, aby wjechać na trawnik przed światłami. I jedno i drugie jest niezgodne z przepisami, ale przecież nikt nie kara za takie wykroczenia w celu przepuszczenia pojazdu uprzywilejowanego.
Jeżeli jednak już się gdzieś zatrzymujesz (zatoczka, skrzyżowanie), aby nas przepuścić to miło będzie gdy włączysz światła awaryjne. To dla nas taki znak: zatrzymałem się, żeby was puścić i nie będę teraz nigdzie się przemieszczać – nie zajadę wam drogi, jedźcie sobie spokojnie.
Obserwujcie też nasze kierunkowskazy – pomimo, że na sygnale to gdy zamierzamy skręcać to używamy kierunkowskazów 🙂
Czy zawsze musimy hałasować?
Często spotykam się z pretensjami, że jest mały ruch lub noc, a my hałasujemy. Czasem słyszę to bezpośrednio od ludzi, innym razem czytam takie skargi, a najwięcej widać takich komentarzy w Internecie.
Tak, musimy hałasować. Aby być pojazdem uprzywilejowanym musimy mieć włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Tak jest skonstruowane prawo. Nieważne czy w nocy czy w dzień – musi być. Muszę przyznać, że raczej nie lubi się jazdy na sygnale. Duża odpowiedzialność, ryzyko, strach. Trzeba nadwyrężyć wszystkie zmysły kierowcy. To bardzo niewygodne. Jeśli jednak jest konieczność, bo czyjeś życie może być zagrożone wtedy się hałasuje. Przebudzenie w środku nocy warte jest tego, aby komuś uratować życie.
Muszę też dodać, że teraz tak wiele osiedli ma szlabany, które blokują nam dojazd. Wspólnoty ochoczo je stawiają (rozumiem ich cel), myślą o karetkach montując system, który na dźwięk sygnałów po kilku sekundach automatycznie otwiera zaporę. Nie biorą jednak pod uwagę, że będzie się hałasowało w środku nocy, aby dotrzeć do pacjenta. Czasami od szlabanu do mieszkania pacjenta jest bardzo długa droga.
Sygnały, a łamanie przepisów
Otóż kierowca pojazdu uprzywilejowanego nie łamie przepisów, a zgodnie z prawem, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności może się do nich nie stosować. Gdy jedziemy, mało komu przeszkadzamy, ale problem często powstaje gdy parkujemy. Ustawa zezwala na używanie samych sygnałów świetlnych podczas postoju pojazdu. No bez sensu byłoby wyć, gdy jest się w mieszkaniu pacjenta, a ambulans jest zaparkowany. Gdy otrzymujemy wyjazd alarmowy, a więc podejrzenie zagrożenia życia nie mamy czasu na szukanie dobrego miejsca do postoju. Stajemy wówczas najbliżej miejsca zdarzenia i „na środku” pozostawiając karetkę z migającymi światłami. Zdajemy sobie sprawę, że pewnie ktoś będzie miał trudności z wyjazdem lub w ogóle nie będzie mógł przejechać. Wiemy, że ktoś spieszy się do pracy, po dziecko do szkoły i z setek innych powodów. Wierzcie mi, nie ma takiej możliwości, że parkujemy na środku z włączonymi sygnałami i idziemy do kogoś na kawę. Idziemy ratować czyjeś dziecko lub czyjegoś ojca. Wyobraźcie sobie jak bardzo byście tęsknili gdyby Wasz bliski odszedł. My jesteśmy tam po to, żeby zarówno uratować człowieka, ale i jego bliskich od tragedii. Tu znowu polecam zrobić ten przystanek w obecnym pędzie życia. Zróbcie zdjęcie i pokażcie pracodawcy czy wychowawcy dziecka, że nie mieliście wpływu na spóźnienie.
I Ty możesz pomóc
Tworząc korytarz życia, ułatwiając przejazd pojazdom ratunkowym pomagasz ratować życie. Masz w tym swoją cząstkę i niech przyniesie Ci to satysfakcję. Niby taka drobnostka i jaki wpływ Twoje zjechanie do krawędzi drogi ma do uratowania życia? I mały i jednocześnie ogromny, bo jeżeli tego nie zrobisz, utrudnisz dojazd i zabierzesz cenne sekundy. Nie przeszkadzając nam już ratujesz komuś życie. Czy to nie wspaniałe?
Pozdrawiam
Tataratownik