Pluszowy Miś – dziś jest jego światowy dzień

Pluszowy Miś – dziś jest jego światowy dzień

25. listopada obchodzony jest Światowy Dzień Pluszowego Misia. To bardzo sympatyczne święto dotyczy każdego z nas. Dziś wpis couchingowo-pedagogiczny – to druga część mojej działalności zawodowej.

Nastka świętuje Dzień Pluszowego Misia w żłobku

Mój miś jest dla mnie…

Jeśli nie każdy, to wielu z nas miał swojego, ukochanego pluszowego misia. Być może był nim kangurek, kurczak, owieczka – to nieistotne, ważne, że mieliśmy kogoś takiego.

Miś może pełnić wiele funkcji i ról. Niewątpliwie miś to wielki przyjaciel. To odbiorca naszych dziecięcych łez. Nasz najlepszy doradca i pocieszyciel. Kto lepiej rozumie dziecko niż jego miś? To właśnie on jest naszym pierwszym powiernikiem, to jemu się zwierzamy i żalimy. Miś nas zawsze potrafił pocieszyć. Mógł z nami razem płakać i się smucić albo śmiać i wygłupiać. On nigdy nie oceniał, nigdy nie krytykował, nie krzywdził. Miś to też nasz obrońca przed wszelakimi potworami. Czasem mogą być nimi cienie na ścianie czy wymyślone stwory spod łóżka, a czasem niestety to może być ktoś kto krzywdzi dziecko. Miś nas broni i pomaga przetrwać kryzys. To po prostu krystaliczna przyjaźń, a może miłość bezwarunkowa?
Miś to też nasze dziecięce marzenia o lataniu czy o przechodzeniu przez ściany.

A kim dla Ciebie był, a może jest Twój ukochany pluszowy miś?

Miś jako wehikuł czasu

Kiedyś zbierało się pamiątki. Dziś ten zwyczaj trochę zanika, mamy ogromną podaż różnych produktów, przestają one mieć dla nas jakąś specjalność wartość. Nie muszę jechać do Australii, żeby kupić figurkę kangura z napisem „Australia” czy do Egiptu po małą piramidkę. Niektórzy z nas potrafią wyciągnąć jakiś wazon czy kubek i przypomnieć sobie jakiś wyjazd, wakacje. A może to jakiś drobny prezent od kogoś bliskiego? W takich drobnych przedmiotach, które często też są zakopane na dnie kartonu z pierdółkami kryją się emocje i sentyment. Niekiedy przecież mamy taki nostalgiczny nastrój i lubimy wrócić wspomnieniami do sytuacji związanych z daną „pamiątką”. Być może to nasza pierwsza miłość, może oświadczyny, a może najlepszy wypad z przyjacielem w życiu. Może przypomina nam o naszym zmarłym bliskim.

Mając swojego misia w dorosłym życiu możemy przenieść się do dzieciństwa. Ten okres związany jest z bezwarunkową miłością od rodziców. To czas dziecięcej beztroski. Otoczeni masą opieki, miłości i zachwytu. Co ciekawe nawet jeśli dzieci są krzywdzone, mieszkają w zawilgoconym domu z pleśnią i leje się alkohol to potrafią one kochać swoich rodziców i czerpać choć krople miłości.

Mówi się o tym, że każdy z nas ma w sobie wewnętrzne dziecko i trzeba je pielęgnować. Warto czasem wziąć swojego misia, przytulić, zamknąć oczy i po prostu polecieć do tamtych odległych czasów. Poczuć te emocje pozytywne – miłość, radość, ale czasem niestety i negatywne – żal, złość, gniew, strach, poczucie krzywdy. Tak, emocje negatywne istnieją i nie możemy o nich zapominać. To dobrze jak uda nam się je przepracować, że nie będą nas poruszać, ale nie możemy ich zamiatać pod dywan i udawać, że ich nie ma.

Dlatego weź swojego misia i przenieście się razem do przeszłości!

Mój Miś jest mój!

„Daj się pobawić Krzysiowi swoimi autkiem, trzeba się dzielić…” Podobne zdanie tak często można usłyszeć. Mamy silnie ukorzenione przekonanie o tym, że musimy się dzielić, ale tylko w teorii. W praktyce jednak najczęściej wymuszamy takie zachowanie na dzieciach.

Na jednych ćwiczeniach na studiach pedagogicznych prowadząca zrobiła fajny eksperyment, po którym sporo osób było skonsternowanych. Poleciła nam się podzielić na trzy grupy: jedynaków, najstarszych z rodzeństwa i najmłodszych. Każda ekipa miała przygotować opis siebie oraz innych grup. O dziwo wszyscy twierdzili, że jedynacy nie potrafią się dzielić. Jednocześnie wskazując, że osoby posiadające rodzeństwo zawsze musiały się dzielić.

Prowadząca zajęcia psycholog sprowokowała nas do dyskusji. Czy te słynne dzielenie się jest faktycznie dobre? Jeden z kolegów tłumaczył, że oczywiście należy się dzielić z innymi. „Bardzo chciałabym poprowadzić pański samochód, proszę się ze mną podzielić i dać mi pojeździć” powiedziała, a u kolegi pojawiła się konsternacja. Bo przecież to co innego dać do zabawy małe autko, a co innego swój prawdziwy, drogi samochód. No właśnie nie! Dla dzieci pojęcie „tanie, drogie” jest kompletnie niezrozumiałe. Dorosły musi zdobyć to auto (nie ma znaczenia czy na nie zapracuje czy dostanie od rodziców), potem o nie dba. Myje, woskuje, ulepsza, upiększa – ot takie hobby. A dziecko też zdobywa swoje małe autko, bawi się nim, śpi z nim i o nie dba. Towarzyszą bardzo podobne emocje – to moje! Moje, moje, moje!

Ile razy powiedzieliśmy do naszych dzieci „daj się pobawić Tosi swoją lalką„? O zgrozo zdarza się wyrwać zabawkę i przekazać ją koleżance, która chce się chwilę pobawić rzeczą naszego dziecka. Przecież to okrutne. Wyobraźmy sobie co nasze dziecko wtedy czuje.

Ćwiczenie

Drogie Panie, zapraszam do ćwiczenia. Wyobraźcie sobie, że poznałyście mężczyznę swojego życia. Przystojny, kochany, wspaniały – no ideał! Zaręczyny, cudowna chwila no. i przygotowania do ślubu. To będzie Wasza wyjątkowa chwila, więc dbacie o najdrobniejszy szczegół. Suknia ma być piękna i tylko Twoja! Ceremonia jest idealna, życie potem układa się bardzo dobrze. Trzymasz jednak w szafie te suknie, bo przypomina Ci ten wspaniały dzień. Kojarzysz z nią tę młodzieńczą, gorącą miłość do męża. Pamiętasz, że wtedy miałaś świetną figurę, wyglądałaś rewelacyjnie.


Po kilku latach siostra Twojego męża planuje ślub. Lubicie się ze szwagierką, Wasz kontakt jest poprawny. Prosi Cię o pożyczenie sukni, bo pamięta, że była fajna i by jej odpowiadała, a ona zaoszczędzi sobie trochę pieniędzy.
Zaczynasz się zastanawiać „no ale jak?! Przecież to MOJA suknia, zrobiona na wymiar, ubrana tylko raz na ślub z moim wspaniałym mężem! Tyle emocji z nią związanych. Pamiętasz jak z mamą i przyjaciółką ją wybierałaś. To tak bardzo zbliżyło Cię z mamą. Jak ma ktoś inny sobie ją nosić?”. Czujesz się bardzo niezręcznie i grzecznie odmawiasz. Pojawia się napięcie, pretensja, że o co przecież Ci chodzi. Użyje raz, wyczyści i zwróci, w czym problem?

Trzeba się dzielić!

Nazajutrz dzwoni do Ciebie teściowa, którą lubisz, jest ok i mówi: „Trzeba się dzielić, przecież ci jej nie zabierze, odda, tylko chwile poużywa. Nie można być takim samolubem„. Co wtedy poczujesz? Dlaczego w ogóle ktoś Ci każe oddać Twoją rzecz? Jest Ci przykro? Złościsz się? Gniewasz się?

Wracasz do domu z pracy, chcesz się pożalić mężowi co Cię spotkało, jak okropnie Ci z tym, a on mówi: „słuchaj, no nie możesz po prostu pożyczyć jej te sukienki? Przecież Ci jej nie zabierze, poużywa i odda. Przecież trzeba się dzielić„. Co teraz czujesz? Ktoś Ci bardzo bliski, a może i najbliższy każe oddać Twoją rzecz. Sukienkę, która dla Ciebie tyle znaczy! Jakie pojawiają się emocje? Przykrość, złość, gniew, a może i odrzucenie?

Emocje dziecka

Powyższy przykład z suknią ślubną może być jakąkolwiek inną ważną dla kogoś rzeczą. Mogą to być ubrania, samochód, komputer, aparat – cokolwiek co jest nasze i jest dla nas ważne.

Co teraz ma poczuć dziecko, któremu rodzic, którego bardzo kocha każe pożyczyć jego rzecz? Miś, który dla niego jest bardzo ważny? I ktoś tak bliski teraz właśnie krzywdzi. Wyrywanie zabawek z rączki naszego dziecko jest okrutne. Nigdy tego nie róbmy! Chrońmy nasze pociechy i dbajmy o ich emocje.

Co z konfliktem?

Nie raz i nie dwadzieścia zdarza się, że nasze dziecko chce zabawkę swojego kolegi lub odwrotnie. Krzyczą, szarpią, płaczą. Najpierw tłumaczymy, że trzeba się dzielić, potem zmuszamy do oddania na chwilę albo wyrywamy zabawkę i ją chowamy, żeby nikt nie miał. Dla nas problem się kończy, a dla dzieci dopiero pojawia.

Nie ma jednej recepty, która zawsze zadziała. Tutaj nie ma czarów. Warto popróbować różnych rozwiązań i potem czerpać satysfakcję ze swojego działania.

Zaakceptuj uczucia dziecka

Wyobraź sobie, że jesteś bardzo wkurzony. Wydarzyła się taka sytuacja, która strasznie Cię zdenerwowała. Ktoś bliski Ci na to mówi: „daj spokój, przestań się tak denerwować, to pierdoła” Czy to na pewno pomoże, czy jednak spotęguje wkurzenie?

Wystarczy zaakceptować uczucia, „widzę, że się denerwujesz. Chcesz się pobawić zabawką Krzysia? Bardzo musi Ci się ona podobać skoro tak Ci na tym zależy. Problem w tym, że to zabawka Krzysia i on się nią bawi. Możesz wziąć swoją zabawkę, która jest taka świetna i się pobawić razem z Krzysiem. To będzie super przygoda!„. Być może to nie sprawi, że żal dziecka zniknie, ale pomożesz mu w ten sposób przepłynąć przez te trudną sytuację. Nie zamiecie tych emocji pod dywan. Poczuje Twoje wsparcie i choć mu będzie smutno to zobaczy, że nie wszystko w życiu można mieć. Pokażesz mu, że warto szukać rozwiązań i kompromisów. Nieważne czy ma 2 czy 15 lat – mechanizm ten sam.

Niech dziecko zabiera swoje zabawki.

Wybieracie się do znajomych? Zapakujcie fajne zabawki swojego dziecka. Wiadomo, że „cudze lepsze”, ale jednak będzie miało swoje rzeczy, którymi będzie mogło się bawić w każdej chwili. Wtedy każdy ma swojego ulubionego pluszowego misia. A jeszcze lepiej jak te misie będą się razem ze sobą bawić! Tak jak ich właściciele 🙂

A może da się razem bawić tą zabawką?

To na rodzicach spoczywa moderacja zabawy dzieci. One dopiero poznają, że jest coś takiego jak problemy, a co dopiero oczekiwać od nich umiejętności rozwiązywania trudności. Jeśli chłopcy chcą jeździć na deskorolce to można zaproponować im wspólną jazdę. Przecież zmieszczą się oboje! A może by zrobić konkurs komu uda się dalej pojechać? Raz jeden chłopiec się odpycha, a drugi zaznacza klockiem miejsce, do którego dojechała rywal. Zaraz role się odwracają.

A dziewczynki chcą pchać jeden wózek? (pozdrowienia dla Julki i Anastazji 🙂 ) Oh, przecież świetną zabawą może być wspólny spacer i wspólne pchanie wózka!

Ogranicza nas tylko wyobraźnia 🙂 Jeśli chwilę pomoderujemy zabawę naszych dzieci to nie dość, że zobaczą, że można rozwiązywać trudności to jeszcze nikt nie poczuje się skrzywdzony. O to właśnie chodzi, żeby tata i mama pomagali dziecku, pokazywali właściwą ścieżkę, a nie krzyczeli czy krzywdzili.

Jeżeli jednak dziecko nie wyrazi zgody na wspólną zabawę jego zabawką to trudno. Tak też może być i ma do tego prawo. Nie jest to złe. To jest jego zabawka i on nią dysponuje. Należy to uszanować. Tak samo jak należy zrozumieć, że szwagierka nie pożyczy nam swojej sukni, a szwagier ukochanego samochodu.

Nie wyrzucaj Misia!

Jeśli masz swojego misia z dzieciństwa to go nie wyrzucaj, nie oddawaj. Oczywiście, że nie można zostawić sobie wszystkich swoich zabawek, trzeba wyrosnąć, ale warto zachować swojego misia. Niech będzie on pamiątką z Twojego dzieciństwa. Niech będzie wehikułem czasu. Możesz pozwolić pobawić się nim swojemu dziecku. Ciągle niech jednak pozostanie Twój!

W filmie „TED” widzimy jak dorosły bohater potrafi dobrze żyć ze swoim misiem przez tyle lat 🙂

Kadr z filmu „Ted 2”
Nie oddawaj Misia Twoich dzieci innym dzieciom!

Oh jakież to okrutne! Czasem zdarza się, że rodzice uznając, że ich dziecko już się nie bawi daną zabawką oddają ją komuś znajomemu. I to jeszcze na oczach swojego dziecka! Przecież to przerażające. To jego zabawki i ono nimi dysponuje. Przecież to kradzież i to przez rodzica – tak bliskiego sercu. Jeśli nasza pociecha sama uzna, że chce komuś oddać część swoich zabawek, ponieważ rozumie, że niektórzy ich nie mają to piękna postawa. Należy go za to pochwalić. Nie wolno jednak karcić, gdy nie chce oddać czegokolwiek.

Miś jako pomocnik medyka.

Misiowi jako najlepszemu przyjacielowi się po prostu ufa. Jeżeli Misiowi ktoś przykłada słuchawkę i go to nie boli to mi też nic nie będzie. A może Miś może sam przyłożyć dziecku słuchawkę?

To rewelacyjny sposób, aby zbadać dziecko czy wykonać drobne zabiegi – z pomocą ulubionego misia dziecka.

Kicuś pilnuje, żeby nebulizacja była bezbolesna

Smutne misie.

Robi mi się niesamowicie smutno kiedy widzę dzieci ze starymi, brudnymi, poniszczonymi misiami. Czasem to dzieci z patologicznych rodzin, a czasem po prostu z biednych. Pracując w szpitalu, na oddziale chirurgii dziecięcej często widzę takie smutne sytuacje. Podłączając kroplówkę czy wioząc na blok operacyjny, widzę jak maluchy tulą kurczliwie swoje smutne zniszczone misie. Bez oczka, rozdarte, rozprute. Kochają te misie i to fajne, ale nie zmienia faktu, że jest niesamowicie przykre.

Podaruj Misia…

Tak sobie myślę, że to świetna sprawa, żeby widząc biedne dziecko podarować mu pluszowego misia. Czasem w naszym otoczeniu są takie osoby. Taki drobny prezent może sprawić, że ktoś, za kilkadziesiąt lat usiądzie sobie w fotelu z tym misiem i pofrunie w przeszłość jak z wehikułem czasu. Bo przecież to będzie piękne wspomnienie o tym jak się poznali z misiem.

Pozdrawiam
Tataratownik

p.s. Na zdjęciu tytułowym – Koko, mój dziecięcy pluszowy miś po trzydziestce 🙂


tataratownik

Dodaj komentarz