Nigdy nie okłamuj i nie strasz dziecka!

Nigdy nie okłamuj i nie strasz dziecka!

„Będziesz niegrzeczny to pan ci zrobi zastrzyk.”
„Nie bój się, nic nie będzie bolało.”
„To nie boli, to uszczypnięcie komara”

Takie słowa to jedna z krzywd, którą możemy wyrządzić naszym dzieciom. Często nieświadomie i w dobrej woli, ale ciągle to będzie krzywda. Niestety jest to bardzo popularne.

Spotkania dzieci z ratownikami medycznymi

Z dziećmi jako ratownik medyczny spotykam się dość często. Nie mówię to o sytuacjach kiedy oni są moimi pacjentami. Czasem się zajmujemy ich rodzicami czy dziadkami, a maluchy towarzyszą tej interwencji. Pojawiam się też na „pogadankach” w przedszkolach, rozmawiam z dzieciakami podczas szkoleń pierwszej pomocy, obstaw medycznych czy po prostu na ulicy stojąc karetką na światłach. Ambulans robi na nich wrażenie, więc czemu by nie zamigać im niebieskimi światełkami i pozdrowić z okna? Nie dość, że się będą cieszyć to jeszcze zbuduje się zaufanie do ratownika medycznego. A ono jest niezbędne do skutecznego przeprowadzenia interwencji w domu pacjenta. Niestety, rodzice, pewnie nieświadomie, często burzą to ciężko budowane zaufanie ich pociech do nas.

Straszenie

Przywołany cytat na początku tego wpisu słyszę bardzo często. Czasem to „pan doktor” zrobi zastrzyk, czasem „pan ratownik”, „pani pielęgniarka”. Rodzice potrafią też wzmocnić ten przekaz dodając „wielką igłą!”.
Być może dla niektórych wydaje się to być żartem, a może jakąś metodą wychowawczą, ale z jednej strony okropieństwo w stosunku do swojego dziecka, a po drugie strzał w swoją stopę.

Naturalnie nikt z nas nie planuje spotkania z ratownikami medycznymi, ale zapewniam wszystkich, że potrafimy się zjawić w najmniej oczekiwanym momencie. Wypadki, poważne zachorowania zdarzają się nagle, nie da się ich przewidzieć. Ot taka złośliwość losu. Jak to zwykle mówią plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. Zatem pomimo tego, że nie spodziewasz się, że Twoim dzieckiem będzie zajmować się kiedykolwiek ratownik medyczny to pamiętaj, że jest taka możliwość. Wtedy zbiera się plony tego co się wcześniej zasiało.

Rower

Przytoczę tutaj historie z mojego doświadczenia. Dziecko (6 lat) jadąc na bagażniku roweru nieopatrznie włożyło nogę pomiędzy szprychy. Nóżka dostała się pomiędzy widełki, szprychy i inne mechanizmu rowerowe. Nie trzeba zdjęcia rentgenowskiego, żeby widzieć, że noga jest w kilku miejscach połamana. Spróbujmy się wcielić w skórę tego chłopca i przeanalizujmy to co mógł myśleć:
1. O kurczę! Jak mnie strasznie boli! Bardzo boli, tak jak jeszcze nigdy!
2. Jejku, nie mogę wyciągnąć nogi. Tak bardzo boli i ten rower jest przyklejony. Chcę wyjąć nogę!
3. Jechałem z tatą, a on teraz jest taki zdenerwowany. Brzydko mówi, krzyczy i szarpie rower. Aj, jak boli! Tata krzyczy, bo byłem niegrzeczny? Zrobiłem coś nie tak jak trzeba? To przeze mnie się to stało? Aj, (…) – patrz punkt 1 i 2 – naprzemiennie.

Przyjeżdża zespół ratownictwa medycznego i wychodzi dwóch ratowników

4. aaaaaaaAAAAAAA zrobią mi teraz zastrzyk! Będzie jeszcze bardziej bolało! Rodzice zawsze mówili, że jak będę niegrzeczny to pan ratownik zrobi mi zastrzyk. Wielką igłą! Skoro tata krzyczy to na pewno byłem niegrzeczny.

Spójrzcie jaka okropna narracja wychodzi i jakie emocje oraz przemyślenia mogą towarzyszyć chłopcu. Nie wyobrażam sobie transportowania pacjenta z takim poważnym i skomplikowanym urazem bez podania leków przeciwbólowych i sedujących (powiedzmy, że uspokajających, nasennych, powodujących niepamięć). To byłoby okrucieństwo. Muszę zatem założyć wenflon i podać niezbędne środki dla bezpieczeństwa i komfortu pacjenta. Jest to jednak w towarzystwie okropnego strachu, krzyku i wrzasku chłopca. Na szczęście mamy trochę „więcej” czasu i można próbować uspokoić dziecko
i oswoić z ukłuciem małą igłą.

Napad KRUPu

W tej sytuacji, kiedy maluch się dusi nie ma czasu na tłumaczenia. Tutaj nasze działania muszą być natychmiastowe. O tym czym jest KRUP napisałem tutaj: http://tataratownik.pl/krup-czyli-szczekajace-dziecko-jak-dzialac/

Kiedy człowiek ma trudności w oddychaniu jest przerażony. Bez względu na wiek. Każdy kolejny bodziec, którego pacjent będzie się bał spowoduje nasilenie objawów. We wpisie o KRUPie pisałem, że ważne jest, aby oswoić dziecko z nebulizatorem kiedy jest zupełnie zdrowe. Po to, żeby kojarzyło to z czymś przyjemnym, zabawą. Trzeba się przygotować na ewentualną duszność i spokój dziecka to będzie połowa sukcesu.

To teraz wyobraźcie sobie sytuację, gdzie maluch się dusi, jest przerażony tym faktem. Do tego wchodzą ratownicy medyczni, którzy mu zrobią zastrzyk „wielką igłą”.

Pomijając już emocje, które u takiego dziecka powstaną, stres i trauma to duszność się znacznie nasili od krzyku i płaczu. Skutki tego mogą być takie, że nie da się jej opanować i skończy się w najlepszym wypadku wspomaganiem oddechu za pomocą respiratora.

Kłamanie

Rodzice uwielbiają okłamywać swoje dzieci. Czemu? Nie wiem, może im samym jest tak wygodniej? Może liczą na to, że dzieci są tak naiwne. Wbrew pozorom wcale takie nie są. Maluchy mamie i tacie ufają bezgranicznie. Dla nich to gwarant bezpieczeństwa i miłości – to naturalne. Co ciekawe takie odczucia mają też dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, patologicznych, gdzie często jest głód, przemoc, alkohol. Niemniej jednak dzieciaki bardzo dużo rozumieją i nie dają się tak łatwo oszukać. Oczywiście uwierzą, że nie będzie bolało, ale szybko zderzą się z rzeczywistością i przekonają, że jest zupełnie inaczej. Jak potem mogą zaufać ponownie? Tym bardziej jeśli sytuacja się powtarza.

Czy to boli?

Takie pytania zadają przecież też dorośli pacjenci. Wiele interwencji medycznych jest dla pacjenta czymś nowym, nieznanym. A przed tym naturalną emocją jest strach. Stąd powstają oczywiste pytanie „czy to boli?, „czy to może mieć jakieś powikłania?”, „czy to konieczne?”, „co to za lek?”, itp.

Podobnie jest i u dzieci. Też się boją nieznanego, jakiś nieprzyjemnych doświadczeń czy bólu. Sam jako dorosły zawsze chcę wiedzieć czego się spodziewać, gdy ktoś coś będzie ze mną robić. Wtedy mogę się chociażby mentalnie przygotować na pokonanie jakiś trudności.

To nie boli! Daj panu rączkę

Za pierwszym razem dziecko zaufa. Za drugim doskonale wie, że to jednak boli i żadne przekonywania go, że to tylko uszczypnięcie komara na nic się nie zdadzą. Założenie wenflonu, zastrzyk czy pobranie krwi wiązać się będzie z szarpaniem i histerią. Całkowicie uzasadnioną z resztą. Dziecko bardzo źle zniesie taką sytuację. Może się u niego pojawić poczucie kary, oszukania przez najbliższych. A co jeśli się utworzy się poczucie winy?

Pamiętam jak kilka lat temu u dentysty miałem leczenie kanałowe. Lekarka zapewniła mnie, że skoro ząb jest zatruty, martwy to nie ma co boleć i nie trzeba żadnego znieczulenia. Cóż, zaufałem, bo przecież po co ktoś miałby mnie okłamywać? To co wtedy poczułem to był najsilniejszy ból jakiego doświadczyłem w życiu. To najgorsza wizyta stomatologiczna jaką odbyłem. Oczywiście nigdy więcej tam nie wróciłem, ale do dzisiaj odczuwam lęk przed leczeniem zębów, zwłaszcza bez znieczulenia. Dopiero po dłuższym czasie musiałem się przełamać i dzięki super pani stomatolog (Pozdrawiam! 🙂 ) pozbyłem się całkowicie chorób zębów. Wymagało to jednak niesamowitej empatii, cierpliwości i podejścia lekarki, a mnie kosztowało wiele nerwów i strachu. To właśnie w tym gabinecie zaufałem na tyle, że poddałem się prostemu leczeniu bez znieczulenia.
Chcę tutaj pokazać, że pomimo tego, że już byłem dorosły, powstał okropny lęk na wiele lat. To jak się muszą czuć dzieci, które zupełnie inaczej postrzegają otaczający świat?

Zapewniam wszystkich, bez wyjątku. Ukłucie boli – zawsze. Nie ma to nic wspólnego z ugryzieniem przez komara ani uszczypnięciem motylka.

Korzyści z prawdy?

Niektórzy rodzice zdziwieni pytają „yyyy to co mamy mówić prawdę? Powie pan mu, że boli?”. No tak właśnie. To przynosi tylko korzyści. Przede wszystkim maluch wie co go czeka, wie, że musi się przygotować na ból.

Jeśli wszystko jest rozgrywane prawidłowo i od początku dziecko zna prawdę to można w nim wyrobić bardzo dojrzały pogląd na nieprzyjemne badania czy zabiegi. Oczywiście niemowlę nie będzie w stanie tego zrozumieć, ale większym dzieciom można wszystko tłumaczyć.

Wystarczy wyjaśnić przebieg i cel zabiegu. Tak samo jak dorosłemu! To prawo każdego pacjenta i tego dużego i tego małego. Tyle, że trzeba dostosować formę i treść przekazu do wieku. Zacząć trzeba od tworzenia pozytywnej i ciepłej relacji z personelem medycznym. Zawsze i ciągle. Nie dopiero w gabinecie pielęgniarki na dwie minuty przed pobraniem krwi. Na każdym kroku trzeba powtarzać, że pani pielęgniarka, pan ratownik medyczny, pan lekarz, pan fizjoterapeuta, pan medyk to tacy ludzie, którzy pomagają chorym. Sprawiają, że można poczuć się lepiej. Badają, dają lekarstwa, przeprowadzają różne czynności po to, żeby ludzie nie czuli się źle. Przedstawiajmy ich jako przyjaciół.

Prawda da też to, że czynności, które nie bolą dziecko pozwoli sobie zrobić bez żadnych trudności. Skoro zawsze mama mówi gdy będzie bolało, a teraz mówi, że nic takiego nie będzie to na pewno ma rację! Wtedy np. osłuchanie, pooglądanie rany czy posmarowanie maścią nie będzie dla dziecka stresem. Ułatwi to wszystkim egzystencje. Małemu pacjentowi, rodzicom, personelowi medycznemu.

Czy mogę coś zrobić?

Wyjaśnij, że dzisiaj trzeba będzie pobrać krew. To bardzo ważne i potrzebne. Niestety to trochę boli, ale obiecaj, że będziesz cały czas z córką/synkiem. Spytaj czy chce się przytulić czy woli potrzymać za rękę. A może woli przytulić w tej ciężkiej chwili misia, a nie mamę? Daj dwie opcje dziecku do wyboru. Zapewnij, że medyk zrobi to najdelikatniej i najkrócej jak się da. Pokaż dziecku, że w nie wierzysz: kochanie, to będzie trochę bolało, ale poradzisz sobie, a ja Tobie w tym pomogę.

Nie licz na to, że po jednym czy dwóch tłumaczeniach maluch ochoczo podwinie rękaw i da sobie pobrać krew. Wszak dorośli zabierają ręce, płaczą, mdleją. Po prostu dzięki Twojej trudnej pracy i cierpliwości dziecko zupełnie inaczej podejdzie do tego wyzwania jakim jest jakaś bolesna czynność medyczna.

Traktuj swoje dziecko tak sam chciałbyś być traktowany

No właśnie, nikt z nas nie chce być okłamywany, ani straszony. Wszyscy dorośli lubimy gdy zagadnienie jest dla nas jasne, wytłumaczone. Lubimy też znać przyczynę i cel jakiś działań związanych z nami. Z perspektywy prawa to po prostu mamy do tego prawo. Zapisane jest to w prawach pacjenta i pamiętajmy, że dotyczą one tak samo dorosłych jak i dzieci. Zatem skoro nie lubisz takiego zachowania wobec siebie to czemu tak się zachowujesz wobec swojego dziecka?

Pozdrawiam
Tataratownik

tataratownik

Dodaj komentarz